I znów do sklepu. Dacie wiarę? Ludzie jeszcze kupują jakieś rzeczy. Na dzieńdobry zjebka od pana, któremu nie wsmak że sklep otwiera się z opóźnieniem. Szczęśliwie nabył parę rzeczy.
Pierwszy wpis miał być z pompą i przepychem... Jednak czasy nastały takie a nie inne, na dworze szaro i ponuro więc pozostaje dojazd do pracy (przecież dziś miało mnie nie być w sklepie!) oraz przejażdżka ze znajomymi po lesie. Kółko najkrótsze z najkrótszych. Szybki przelot po uskoku, na którym okazuje się, że ktoś zaorał największą bandę i o mało co byłaby wycieczka w krajobraz. Już po zmroku dotarliśmy na małe conieco do parula, a powrót oczywiście przez ciemny las.
Trochę zimno, oby pogoda jeszcze się rozkręciła bo szosa stoi i czeka.