A miało mnie dziś nie być... Znów jak bohater Clerks. znalazłem się w sklepie. Niestety nie udało się na szosówce przejechać bo spadł śnieg, ale było blisko.
Artur wyprostował prawie wszystkie warianty, zwłaszcza nad Moszczenicą. Zepsuci do szpiku szosowcy narzekali na "błoto", a Albert dawał po blacie. Czad był, wyjazd udany. Jutro ciąg dalszy powrotu do tradycji kasztanów.
Tym razem rundka łukiem biegnąca w kierunku Strykowa, przez wzniesienia, Skoszewy i Boginię, przez Janów do Kalonki... gdzie miał być jakiś nowy asfalt ale nie było :-]